home
projects
about
links
|
|
Skrawek papieru ze spisanymi ołówkiem słowami pieśni „Kto się w opiekę”, list po niemiecku na obozowym formularzu, wyblakła opaska z obozowym numerem i czerwonym trójkątem, zwykła łyżka z wytłoczonym znakiem firmowym, zardzewiałe metalowe części. To niemal wszystkie materialne pozostałości pewnego obozu koncentracyjnego, pewnej fabryki, pewnej historii. Nie dałoby się z nich stworzyć opowieści, gdyby nie ludzka pamięć składająca te okruchy w mozaikę, wypełniająca treścią luki, tak by wyłonił się czytelny obraz.
Wystawa Berlińskich Warsztatów Historycznych prezentowana w Domu Spotkań z Historią świadomie posługuje się skromnymi środkami wyrazu, ascetyczną niemal estetyką. Prywatne fotografie, listy, dokumenty, kilka planów sytuacyjnych i przedmiotów, historyczne i współczesne zdjęcia tworzą uporządkowany ciąg narracji wizualnej. Jednak zasadniczą materią ekspozycji, jej żywą tkanką są fragmenty relacji świadków, uczestników rzeczywistości sprzed ponad siedemdziesięciu lat. To właśnie oni są współautorami wystawy.
Ekspozycja koncentruje się wokół losów kilkuset warszawianek deportowanych w sierpniu i na początku września z powstańczej stolicy. Transportowane z Pruszkowa przez rozmaite obozy koncentracyjne i Ravensbrück znalazły się w końcu pod Berlinem, nieopodal miasteczka Kleinmachnow. Fabryka, w której miały pracować, należała do wielkiego i znanego koncernu Boscha i produkowała osprzęt do samolotów Luftwaffe. Stała zamaskowana w lesie, a na jej terenie funkcjonowała placówka szczególna – zakładowy obóz koncentracyjny.
Hala K 24, jedna z kilkunastu na fabrycznym terenie, wyposażona została w typowe atrybuty obozowe: druty kolczaste pod napięciem, więźniarskie „sztuby” w piwnicy i oddział strażników i nadzorczyń. Uwięzione w niej kobiety były przede wszystkim tanią siłą roboczą. Tanią, lecz nie darmową, ponieważ zakład płacił SS określoną sumę za każdą wynajętą więźniarkę.
Jednak historia hali K 24 i jej więźniarek nie wyczerpuje opowieści o „niemieckim lesie”. Fabryka Boscha skupia niczym w soczewce rozmaite aspekty nazistowskiej polityki i gospodarki czasu wojny. Tuż obok terenu zakładowego mieścił się jeszcze jeden obóz. W kilkudziesięciu drewnianych barakach zakwaterowani byli inni „pracownicy” fabryki – jeńcy wojenni i zwykli cywile objęci przymusem pracy – z okupowanych krajów Europy, ze Wschodu i z Zachodu. Oni również zabierają głos w opowieści. Ich perspektywa odsłania totalitarne oblicze rozbudowanego i znakomicie zorganizowanego systemu pracy przymusowej nazistowskich Niemiec, wskazując na jego trzy zasadnicze elementy – zbrojenia, wyzysk i przemoc. I tu właśnie wystawa wyłamuje się z polskiej narracji o historii. Podejmuje ona bowiem wątki uznane za mało istotne i niemieszczące się w naszych wzorach pamięci.
Wystawa „W niemieckim lesie” ma jeszcze jeden wymiar. Opowiada o wieloletniej amnezji i odzyskiwaniu pamięci pewnego miejsca. O poszukiwaniu materialnych śladów, wykopaliskach, kwerendach, upowszechnianiu historii i upamiętnieniu. Rekonstrukcja lokalnej historii staje się zaczynem obrachunku z przeszłością. Wątek współczesny splata się ściśle z historycznym, bo dawni prześladowani powracają do miejsca niedoli, by wystąpić w nowej roli i doświadczyć szczególnej rehabilitacji. Dzieje fabryki Boscha, jednej z tysięcy w wojennych Niemczech, zyskują wymiar ogólny, opowiadają zarazem o niemieckiej przeszłości, jak i o teraźniejszości. Nie tylko symboliczne znaczenie ma w tym kontekście fakt, że wystawę wsparł sam koncern ze Stuttgartu, a także potomkowie jego założyciela, Roberta Boscha.
Ewa Czerwiakowska
Koncepcja i scenariusz: Hanna Sjöberg, Angela Martin, Ewa Czerwiakowska
Projekt graficzny i aranżacja: Hanna Sjöberg
Pomoc merytoryczna: Rudolf Mach, Ruud de Koning, Barbara Michalska, Iwan Potapenko, Ingrid Schmädecke oraz byłe więźniarki KZ Kleinmachnow.
|
|